poniedziałek, 17 grudnia 2012

Ciężko jest...

... ale nie daje się
raz lepiej raz gorzej, ale staram się trzymać...
nawet jeśli sobie pofolguję z jakimś rarytasem, którego nie powinnam jeść to przynajmniej liczę kalorie, by nie przekraczać dziennej dawki...

Poza tym dobija mnie kompletny brak czasu na ćwiczenia
tak tak owszem, dla chcącego nic trudnego
i zawsze te pare chwil jak się tylko chce to się znajdzie
ale o 21 kiedy mogłabym się czymś zająć poprostu padam na twarz
najnormalniej w świecie nie mam siły

weekend pod względem zabierania też taki był
tyle spraw, że ciężko to mi bylo ogarnąć
ale dałam radę i to jest najważniejsze

waga mimo @ i ostatnich szaleństw też poszła w dół i to mnie bardzo cieszy :)))

No i jeszcze choinkowo, jakoś spodobały mi się pomysły na choinki w wersji light :)))
A u mnie jeszcze choinka nie ubrana, zabieram się za nią w sobotę dopiero...
A u Was choinki już stoją? Kiedy je ubieracie?

piątek, 14 grudnia 2012

Zabieganie

Bieganie zmieniłam w tym tygodniu na zabieganie.
W pracy szał, po pracy jeszcze większy i to wcale a wcale nie związany ze świętami
Wręcz przeciwnie, coś się pokomplikowało, coś trzeba pozmieniać, do tego Babcia w szpitalu... itp. itd.
A korzystając ze sporej ilości śniegu szalejemy z Córcią każdego wieczora na sankach,  przemierzając okoliczne śniegi i górki.
Wierzcie mi można się nieźle zmęczyć i namachać. A że do ćwiczeń lenia mam nadal rekompensuję je sobie innymi formami ruchu...

A dziś FIT CHOINKA do pochrupania :))


środa, 12 grudnia 2012

Ogarneło mnie...

totalne lenistwo i marazm
i to tyle w tym temacie...

a wkrótce wigilia firmowa i menu, które dostałam wczoraj do wglądu powaliło mnie na kolana:
- przystawka - oscypek z żurawiną
- wykwintna zupa borowikowa
- 3 rodzaje ryb: karp, pstrąg, dorsz
- frytki, ziemniaczki, ryż, surówki
- zimna płyta: wędliny, mięsa, sery, owoce
- lody z gorącymi malinami
- barszcz z krokietem

masakra i wszystko pyszne...
no ok oscypek choć uwielbiam moge odpuścić, lody też, dobrze ze ryby będą to się skuszę...
ech ciężko będzie...

A skoro w temacie świąt jesteśmy to co powiecie na taką choinkę?

poniedziałek, 10 grudnia 2012

W końcu jestem

Niestety wypadł mi nieoczekiwany wyjazd służbowy, nie bardzo mi się to uśmiechało, ale jak mus to mus.
Atrakcją było to, że to mojego ukochanego miasta.
Minusem kolosalnym to, że moja dieta poszła się paść, nieregularne posiłki, konieczność udziału w bankietach i na obiadach czy kolacjach z kontrahentami nie sprzyjała diecie.
Ponadto już tak mam, że jak gdzieś wyjeżdżam i wiem, że nie będę miała możliwości jeść regularnie, najadam się na zapas, albo zawsze pod ręką mam jakiś batonik albo czekoladę, z uwagi na zbyt gwałtowne spadki cukru w organizmie

no i tak ponad kilogram do przodu jestem...
ale od dziś mimo tego poślizgu kontynuuję to co postanowiłam

a to fragment mojego ukochanego miasta - zdjęcia niestety nie moje, nie miałam czasu choćby jednego pstryknąć...

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Mierzenie i ważenie

W tą sobotę jednak się zważyłam i zmierzyłam...
Kg spadło niewiele, ale przynajmniej coś zrgneło i zamiast 52,7 było na wadze 52,1, nawet wahneło się na 51 ale trzeba być obiektywnym, wolę zawyżyć niż zaniżyć :)))

co do centymetrów, w niektórych obwodach tez się zmnieszyło...
muszę ćwiczenia podkręcić trochę :)))

szczegóły wagowo-miernicze TU

a tak wogóle to abstrahując od wszystkiego, to tak sobie myślę, ze najbardziej to by mi na ujędrnieniu zależało, tylko z wiekiem już coraz trudniej, jednak swoje latka się ma...

a takie nózki to moje marzenie :)))

Piątek, Sobota, Niedziela

Lekkie zamieszanie od piątku miałam, stąd też brak notek, ale już nadrabiam zaległości...
Dietowo - NO COMENT!
porażka na całej linii, nie to że objadałam się, ale nie byłam w stanie zapewnić sobie 5 posiłków i jadłam nie to co chciałam niestety, w piątek na przykład kanapka u bratowej rano z serem żółtym, bo nic innego nie miała, potem do konca dnia prawie nic, w sobotę śniadanie ok, obiad też, a potem mnóstwo wina i nic poza tym, a w niedziele popełniłam rosół z makaronem i sałatę jarzynową, ale z jogurtem...

poza tym brak jakichkolwiek ćwiczeń, no takich sensu stricto, ale ruchu miałam mnóstwo, bolą mnie mięśnie o istnieniu których nawet nie wiedziałam, że mogą aż tak boleć....

czwartek, 29 listopada 2012

ENDORFINKI

Plan był taki:
60 min bieg na bieżni 6 km/h
potem ćwiczenia głownie na nogi i ręce

uznałam, że orbitrek przed bieganiem zbytnio mnie męczy, więc zrobiłam 5 minutową rozgrzewkę marszu i zaczełam biec, biegło mi się idealnie aż do 45 minuty, wtedy poczułam, że jak pobiegnę jeszcze trochę to się po prostu przewrócę, za mało zjadłam wcześniej i spadek cukru w organizmie z którym od dłuższego czasu walczę dał o sobie znać i zrobiło mi się słabo...
Jeszcze próbowałam się ratować wodą, ale ta z kolei napełniła mnie i zaczęła kolka łapać, odpuściłam wiec, przeszłam do marszu, uspokoiłam organizm i resztę czasu podkręciłam bieżnię na maksa pod górkę i tak dokończyłam :))

potem trening siłowy a na koniec trochę pomasowałam się tu i ówdzie na rolkach, rozciąganie i do domu :)))

a tak a propos biegania to dziś usłszałam w radio przebój z mojej młodości :P i biegałam przy nim aż mi się nie znudził...


szaleństwo zakupowe

No i zacznę od tego, że wczorajsze plany ćwiczenia spełzły na niczym, niestety i wcale mi z tym nie dobrze, dziś nadrobię na siłce i jutro też innej opcji nie ma :)

Za to dostałam premię giganta i po pracy pojechaliśmy całą rodziną na lody, gofry, shake i inne smakowitości - głodna byłam nieprzeciętnie i wszystko tak pięknie pachniało, ale udało mi się oprzeć wszelkim pokusom, nie zjadłam ani gofra, ani loda nic a nic, z tej racji zaszalałam i kupiłam sobie koszule
i to w rozmiarze XS :))) no ja wiem, że wiele osób mi powie, że szczupła jestem i po co się odchudzam, ano po to by czuć się lepiej, lżej i po to by wrócić do swojej stałej wagi sprzed jakiegoś czasu :))) i przede wszystkim by to ciało trochę ubić a nie było takie sflaczałe...
S była ok, ale takie zawsze z racji mojego słusznego wzrostu i drobnej postury są za długie i za szerokie w ramionach, a że mam hopla na punkcie szerokości moich ramion w ciuchach to musi mi wszystko przyjegać jak należy...

tak wiec takie cudo w ramach nagrody sobie kupiłam, potem w domu zjadłam jajecznicę na kolację z 2 jajek i było ok :))) Najbardziej podobał mi się w niej ten czwrwony guziczek na dole :D
A wracając do diety, to wczoraj był serek wiejski z korniszonem i pół kromki żytniego, na obiad malutki pieczony łosoś w ziołach, potem szklaneczka kefiru na podwieczorek, sok w kawiarni i jajka na kolację :))) i 3 litry wody

środa, 28 listopada 2012

Optymizmu nigdy za wiele...

Jak przystało na niepoprawną optymistkę, trochę pozytywnej energii z rana nie zaszkodzi :)
Najważniejsze w odchudzaniu, w ćwiczeniach, w postrzeganiu siebie, w jakiejkolwiek zmianie dotyczącej naszego życia jest przede wszystkim ZMIANA DOTYCHCZASOWEGO MYŚLENIA i PRZEKROCZENIE GRANIC JAKIE SAMI SOBIE STAWIAMY...

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, ale myślę pozytywnie, jeszcze tylko muszę, ba chcę postrzegać siebie jako szczupłą osobę, wtedy sie uda...

Źródło: http://bezpowodu.com/granica-tego-co-mozliwe-jest-w-twojej-glowie/

Co tam w trawie piszczy

Ano piszczy tak, że się nadal nie poddaję, co prawda na wagę nie wchodzę, żeby się nie stresować, ale i tak się zastanawiam jaki będzie wynik po tym tygodniu :))

Po migrenowym ataku trwajacym niemalże 3 dni z hakiem wróciłam, wczoraj mnie lekko jeszcze łupało tu i ówdzie, ale stwierdziłam, że nie ma co jęczeć (tak tak cwaniakuję, bo już mogłam jako tako funkcjonować) i pojechałam na siłkę.

Pierwsze orbitrek - 20 min, 10 min najniższy poziom, kolejne 10 min 3 poziom - tak w ramach rozgrzewki przed bieganiem.
Potem 30 min. bieg na bieżni...
co do kalorii to nie wiem, bo nie ustawiłam tego, a poza tym o ruch chodzi a nie o kalorie, no dobra o kalorie też, ale chyba niewiele wczoraj tego bylo...

potem ćwiczenia: biceps 4 x 20
przysiady z obciążeniem 4 x 20 - ostatnia seria z przytrzymaniem w przysiadzie 3 sek.
potem wypady - prawa lewa noga 3 x 10 - jakoś po tych przysiadach wcześniejszych uda mnie paliły już lekko

no i pora na ręce i ramiona na maszynach
potem tradycyjnie moja seria brzuszkow
rozciaganie i do domu, bo mnie dziecię smsem przywołało, żebym zdążyła zanim pojdzie spać...

od razu mi lepiej po tych ćwiczeniach, dziś natomiast trening w domu - co prawda nie wiem jeszcze jaki ale cos sie wymyśli :)

poniedziałek, 26 listopada 2012

Żyje

JESTEM, ŻYJE, DIETY SIĘ TRZYMAM :)

To tak po krótcem wielkiej krótce
Zlecenia mnie zawaliły na maksa
Jak się odrobię, to i tu zaległości nadrobię

Od Soboty FAZA 1 Dukana i od razu przypomnialam sobie dlaczego ta dieta nie dla mnie
za duzo w niej mięsa, ktorego nie lubię
do tego ryba, owoce morza w niedziele na obiad
sernik i jakja, serek wiejski, jogurt naturalny, kurczak, i na razie tyle,
mimo, że można jeść ile się chce, trzymam się 5 małych posiłków i w końcu czuje że brzuch ciutkę mniej pełny jest, moze się zważe jutro rano hmmm
Zmykam do pracy, bo jeszcze przede mną pewnie ze 3-4 godziny dłubaniny, a rano normalnie do roboty o 6 trzeba wstać, nie ma lekko...

Jutro siłka, a to tak na zachętę :)))

piątek, 23 listopada 2012

STRAJK

Wczoraj miałam odpoczynek od bardziej intensywnych ćwiczeń, machnełam tylko to co obowiązkowe i tyle...
Ale jestem zła jak cholera w tym tygodniu i zaczynam strajk...
NIE WAŻĘ SIĘ JUTRO!
Moja waga w tym tygodniu stoi w miejscu jak zaklęta, czasami ma nawet lekkie wahnięcia w górę
Kurcze nie wiem tylko co robię nie tak
Diety się trzymam, ćwiczyć cwiczę, wodę piję jak należy i nic
i ani drgnie
Z racji tego, że zmieniam po prostu styl życia i odżywiania nie poddje się, w końcu musi to zacząć przynosić efekty, innej opcji nie ma

Ale zła jestem i tyle...
A powinnam....

czwartek, 22 listopada 2012

Modelarnia

Pojechałam wczoraj wieczorem mimo, że bardzo bardzo mi się nie chciało, jednakże auto stojące pod blokiem, które i tak trzeba byłoby odstawic na parking zmobilizowało mnie, bo jak i tak trzeba wyjść to czemu by nie iśc pobiegać...

45 min biegu + 30 min rowerek
rozciąganie i maszyna wibrująca
ból głowy i świetne samopoczucie
warto było ruszyć tyłek

wczoraj wypiłam 3 litry wody, do tego 3 kawy i 4 herbaty
mam wrażenie że nic innego nie robie tylko sikam :)

środa, 21 listopada 2012

ĆWICZENIA

Poniedziałek i wtorek pod względem ćwiczeń całkiem spoko, co prawda w domu, ale nie było źle
W poniedziałek ćwiczenia na ręce (chce je wzmocnić koniecznie, bo słabiuteńkie są), następnie nogi, pupa i brzuch, w sumie nieźle się namachałam, a pośladki czuję do dziś

We wtorek poćwiczyłam z Mel B brzuch i pupę, a potem jeszcze swój standarwowy brzuszkowy zestaw...
Jestem z siebie zadowolona, tylko ta waga....

A dziś siłka i bieganie, mam zamiar dziś przynajmniej 60 minut pobiegać - trening aerobowy wskazany :)

WAGA

Jako, że coś czuję po ciuchach i po ciele i po samopoczuciu, że nie idzie to w dobrym kierunku weszłam dziś rano na wagę i lekko mnie zmroziło.
Nie dość, że waga nie drgneła w dół, to nawet lekko podniosła się w górę, wkurzyłam się na maksa, tym bardziej, że ćwiczę niemalże codziennie, diety się trzymam, nawet po weekendzie wyeliminowałam te bakalie, bo uznałam, że one mi szkodzą niejako i dupa blada...
nic nie pomaga, i nie wiem co zrobić, by w końcu zaczęło spadać...
lekko się podłamałam z rana

na śniadanie jogurt z otrębami
na II sniadanie serek wiejski i 4 pomidorki koktajolowe
na obiad gotowane warzywa - pół paczki z jogurtem naturalnym
na podwieczorek - jakbłko lub pomarańcza
na kolację koktajl białkowy po siłowni

DA SIĘ I UDA MI SIĘ !!!

U

poniedziałek, 19 listopada 2012

NIEDZIELA

W związku z koszmarnymi wyrzutami sumienia po sobotnim szaleństwie w niedzielę wzięłam się za siebie i dosyć mocno nadrobiłam jedzeniowe szaleństwa ćwiczeniami, co prawda w domu ale wycisk był niezły.

lekka rozgrzewka
potem już z hantlami ręce na wszelkie sposoby
Biceps, triceps 4 x 20 powtórzeń, w sumie po kilka róznych ćwiczeń
potem Weider
następnie przysiady z odważnikami, potem kolejne (kurcze nie wiem jak które ćwiczenia się nazywają)
też 4 x 20
wyciskanie hantelek w leżeniu 4 x 20
i potem jeszcze brzuszki, proste, skośne, unoszenie nóg, za każdym razem 4 x 20

przyznać muszę, że dziś tyłek to czuję, że mam :)))

sobota, 17 listopada 2012

A propos poprzedniej notki

Ważne, jak szybko się podnosisz...
http://bezpowodu.com/tag/zycie/

Tak sobie myślę, że ten dzisiejszy dzień to tylko takie małe potknięcie, na pewno nie zniweczy moich dotychczasowych osięgnięć i dążenia do upragnionego celu :)))

TOTALNA PORAŻKA

Dziś poległam na całej linii i to pod każdym względem
Początek dnia już mnie lekko zirytował, mierzenie jeszcze było ok, ale ważenie mnie wkurzyło
czułam po ciuchach w tym tygodniu, że chyba musi być dobrze, ale okazalo się, że tylko niecale PÓŁ kg mi spadło, mina mi lekko zmarkotniała
tak więc dzisiejsza nagroda niespodzianka poszła sie paść, nie ma efektów nie ma nagrody....

potem wizyta u znajomych, wiedziałam, że będzie coś do jedzenia z tego nie będę mogła się wykręcić, na szczęście znajoma dietetycznie gotuje więc nie było tak źle, suszone pomidory z odrobiną mozarelli w cieście, kawałeczek malutki a, że na obiad tylko kefir i marchewka z groszkiem była, to mogłam sobie pozowlić na taką kolację :)
Potem natomiast wjechały na stół ciasto, chipsy, paluszki itp

piłam wodę w ilościach hurtowych, jednakże 5 chipsów, i paluszków nie umiałam sobie odmówić :(((
do tego dziś zero ćwiczeń, i niestety nie mam nic na swoje usprwiedliwienie, bo to, że nie miałam czasu to marne usprawiedliwienie...

nic to nie poddaje się, przede mną nowy tydzień i tym razem będzie lepiej...

czwartek, 15 listopada 2012

DIETA - JUŻ NIE WIEM KTÓRY DZIEŃ

Co do diety - to trzymam się nieźle, codziennie wymyślam co będę jadła i tego się trzymam, czasem tylko nie mam czasu na zapisanie tego tutaj....

w domu zawsze jogurt naturalny z otrębami, potem śniadanko w pracy, jutro będzie halibut, następnie zupka dyniowa tak jak i dziś, podwieczorek dziś było jabłko i pomarańcza, jutro będzie pewnie pomarańcza...
kolacja dziś biały ser z musem z malin, jutro się wymyśli, może coś jajecznego...

te rodzynki mnie dziś dobiły na maksa

6 WEIDERA - DZIEŃ 10

ZALICZONY :)

ZAŁAMKA I KRYZYS

Zrobiłam dziś zdjęcia i się lekko podłamałam, zastanwiam się i zastanawiam czy je dodawać, ale jak już są to wrzucam, by mnie dodatkowo motywowały. Jakość kiepska, bo stare lustro w starej przedwojennej szafie już lekko zjechane jest i ma swój urok, ale do zdjęć się nie nadaje, choć może to i dobrze, nie widac wyraźnie wzystkich moich fałdek i celulitu hehehe
Sądziłam, że lepiej ze mna :(
A do tego jeszcze dziś chodzi za mną coś słodkiego tak, że wytrzymać nie mogę i zjadłam tyle rodzynek, że aż mi nie dobrze :(

a do tego stwiedziłam dziś, że skalpel machnę, i koleja załamka, nogi i brzuch jezcze ok, ale ręce wymiękły mi na dzień dobry orzy jednym z paru pierwszych ćwiczeń, mam strasznie słabe ręce....




Taki brzuszek będę mieć :)))




Skoro inne kobiety mogą osiągnąć takie wyniki to i mnie się uda
Jestem zmotywowana na maksa
Wiem, że wymaga to czasu i ogromu wysiłku i pracy
Ale podjęłam się tego z pełną świadomością
i osiągnę cel, inaczej nie byłabym sobą

dziś zrobię sobie zdjęcia dla lepszej motywacji :)))

6 WEIDERA - DZIEŃ 9

Byłam w środę na siłce poćwiczyć i przy okazji machnąć kolejną serię Wadera :)
Było ciężko ale jakoś to powoli idzie do przodu, w każdym razie leżałam na macie i machałam te brzuszki a dziewczyny z boku się tylko wymieniały, a ja dalej machałam i machałam...
ale jakoś przeżyłam :)))

Poza tym orbitrek 20 min. fat burner
potem ćwiczenia siłowe na nogi i ręce

Córcia w tym czasie na dole w figlarni oddawała się pracom ręcznym pod opieką tamtejszej opiekunki, wiec i mama i córka zadowolone wróciły wieczorkiem do domu :)))

środa, 14 listopada 2012

Marzenia się spełniają :)))

źródło: http://bezpowodu.com/jesli-potrafisz-o-czyms-marzyc-to-potrafisz-tego-takze-dokonac/

Nowe wyzwanie - balsamowanie :)

Dieta dietą, ćwiczenia ćwiczeniami, ale o ciało w sensie skóry też trzeba mi zadbać w końcu.
Tak wiec koniec z ociąganiem się i lenistwem, zaczełam od razu, od wczoraj ;)

Pierwsze peeling podczas kąpieli, a potem wyszczuplacze, ujędrniacze, balsamy itp na ciało
Na razie tylko wieczorem, ale może zmobilizuję się i do porannego smarowania...

Różnych specyfików mam od groma i ciut ciut więc szkoda by bylo, żeby się zmarnowały

A dziś mam gładziusieńką milutką w dotyku skórę :))))

ŚRODA - 10 DZIEŃ DIETY

śniadanie: 6.45 - jogurt naturalny z bakaliami i otrębami gryczanymi

 II śniadanie: 10.00-10.30 - 1 kromka żytniego + pasta z awokado + sałata i pomidor

 obiad: 13.30-14.00 - duszone warzywa z kefirem

 podwieczorek: 16.30 - 17.00 - pomarańcza

 kolacja: 19.00 - coś się wymyśli :)

6 WEIDERA - DZIEŃ 8

Poszło całkiem nieźle, dwa pierwsze ćwiczenia w 2 i 3 serii dają mi się we znaki ze względu na głowę ćwiczenie 5 daje mi najbardziej popalić i wtedy też najbardziej czuję pracujące mięśnie brzucha... szkoda tylko, że efektów nie widać... nic to, nie poddaje się i działam dalej :)))

wtorek, 13 listopada 2012

Twórcza wizualizacja

Twórcza wizualizacja jest podstawową techniką kreowania rzeczywistości.
Proces ten polega na wykorzystaniu potęgi myśli do świadomego wyobrażania, tworzenia i przyciągnięcia do twojego życia tego, czego pragniesz. Stosowanie twórczej wizualizacji daje ci bezpośrednią kontrolę nad myślami na poziomie podświadomości. Mimo że istnieje wiele sposobów na programowanie podświadomości, wizualizacja jest najbardziej efektywna przynosząc szybkie rezultaty.

CD TUTAJ

Swego czasu brałam udział w szkoleniu biznesowym, podczas niego były poruszane kwestie wizualizacji w biznesie, próbowałam wtedy nauczyć się jej i stosowac w praktyce...
Wymaga to ogromu czasu i wysiłku, ale....
działa....

a teraz wyobrażam sobie siebie szczupłą :)

poniedziałek, 12 listopada 2012

Kochana Córeńka

dziś przeglądając się w lustrze:
- mama pokaż się przodem
- mama pokaż się bokiem
- mama jesteś szczupła, nie jesteś gruba...

no kochana córeńka, moja słodka motywacja i moje szczęście
dziekuje Ci córciu za te słowa :)

Słabości moje

Moją największą słabością w tej diecie i nie tylko diecie, ale zawsze jest używanie balsamów, masaże itp.
Wstyd się przyznać, ale po prostu mi się nie chce...
Mam takie okresy, że stosuję i rano i wieczorem wszystkich tch specyfików
a czasami po prostu stoją na półce, uśmiechają się do mnie, przemawiają łagodnym głosem - użyj nas, użyj pomożemy ci
a i tak mi się nie chce, mimo, że czynność ta pochłania zawiele kilka minut to jakoś wyjątkowo mi się nie chce...

MUSZĘ TO JAKOŚ ZMIENIĆ :)

WTOREK - 9 DZIEŃ DIETY

śniadanie: 6.45 - jogurt naturalny z bakaliami i otrębam żytnimi

 II śniadanie: 10.00-10.30 - 1 kromka żytniego + serek wiejski z żodkiewką i kiełkami

 obiad: 13.30-14.00 - filet z kurczaka i surówka z kapusty z jabłkiem i marchewką

 podwieczorek: 16.30 - 17.00 - pomarańcza

 kolacja: 19.00 - pasta z awokado + sałata

PONIEDZIAŁEK - 8 DZIEŃ DIETY

śniadanie: 6.45 - jogurt naturalny z bakaliami i otrębami gryczanymi

 II śniadanie: 10.00-10.30 - 1 kromka żytniego + sałatka (jajko, ryba wędzona, pomidor, papryka)

obiad: 13.30-14.00 - zupa ogórkowa + gotowany fragment udka z kurczaka

 podwieczorek: 16.30 - 17.00 - pomarańcza

 kolacja: 19.00 - biały serek z musem dyniowym

6 WEIDERA - DZIEŃ 7 (8)

Tak więc dziś zrobiłam dzień 7 zamiast 8.
Dziś już 8 powtórzeń, ale przyznać muszę, że dziś szło mi całkiem nieźle...
po tych kilku dniach moge stwierdzić, że najgorsze są dla mnie ćwiczenia 1 i 2 wbrew pozorom, ponieważ przy tych najbardziej boli mnie głowa
strasznie głupi dziwny ból
ale dziś już jest lepiej
mimo kobiecych dolegliwości ćwiczyło mi się dziś na prawde dobrze...

niedziela, 11 listopada 2012

SIŁKA - SOBOTA + NIEDZIELA

Dziś też zaliczyłam pare ćwiczeń, co prawda łydki po wczorajszym rowerku dały mi się ciut we znaki ale dziś też nie obijałam się:

1. 20 min orbitrek - trening interwałowy, na dość szybkim tempie
2. ćwiczenia z hantlami
biceps - 3 x 20
przysiady - 3 x 10
triceps - 3 x 20
           - 3 x 10

ręce mam strasznie słabe i niewiele daje radę zrobić powtórzeń, ale trenuję trenuje, będzie coraz lepiej :)))

następnie 6 weidera
i potem na zakończenie jeszcze nóżki

mięśnie wewnętrzne uda 3 x 20
mięśnie zewnętrzne uda 3 x 20

następnie rozciaganie
masaż nóg i brzucha
a na zakończenie platforma wibrująca 5 min

i do domu :)

NIEDZIELA - 7 DZIEŃ DIETY

śniadanie: 6.45 - śniadania nie bylo - spałam :/

II śniadanie: 10.00-10.30 - 1 kromka pieczywa chrupkiego + jajko na miękko i pomidor

obiad: 13.30-14.00 - zupa ogórkowa + gotowany fragment udka z kurczaka

podwieczorek: 16.30 - 17.00 - deser z dyni

kolacja: 19.00 - kromka chrupkiego z jajkiem + pomidor, ogórek kiszony

wszystko zreelizowane

6 WEIDERA - DZIEŃ 7

Żeby nie było, że się obijam i odpuściłam jeden dzień, dziś powtórzyłam dzień kiedy nie mogłam ćwiczyć, więc dziś w sumie przypada dzień 6 a nie siódmy.
Nadal jest ciężko ale daje radę, cel jest szczytny więc nie ma czasu na obijanie się i marudzenie...

jest dobrze a będzie jeszcze lepiej :)))

sobota, 10 listopada 2012

6 WEIDERA - DZIEŃ 5 i 6

totalna porażka
z powodu koszmarnego bólu głowy nie byłam w stanie ćwiczyć, każdy ruch przyprawial o mdłości
wykonałam tylko 1 serię i poddałam się
nie miało to sensu, za słabo mi było

jednakże nie poddaję się
dziś kolejny dzień i 3 serie machnełam, no moze nie bez problemu, bo daje mi to w kość, ale zrobione

i tylko zastanawiam się, czy po prostu kontunuować i pominąć ten jeden wczorajszy dzień, czy może dzisiejszy potraktować jak wczorajszy a dzisiejszy zrobić jutro, czyli po prostu wydłużyć

sama nie wiem, może mi się przyśni :)))

SOBOTA - 6 DZIEŃ DIETY

śniadanie: 6.45 - śniadania nie bylo - spałam :/

II śniadanie: 10.00-10.30 - chuda wędlina + ryba wędzona + 1 kromka żytniego

obiad: 13.30-14.00 - 4 male pierożki ze szpinakiem + 200 ml kefiru

podwieczorek: 16.30 - 17.00 - deser z dyni

kolacja: 19.00 - kromka chrupkiego pieczywa z szynką i wybą wędzoną + sałata, pomidor, papryka

wszystko zreelizowane

NAGRODA

W ramach nagrody w porze podwieczorku zafundowałam sobie deser...
znalazłam go w Kuchni w wersji light i nieco go zmodyfikowałam

U mnie była dynia, jabłko, jogurt naturalny, serek biały 0%, kilka rodzynek i na górze odrobina musu z malin
Niesamowicie smakowite i tresciwe to bylo
Nawet domownikom smakowało i zajadali się tak, że im się uszy trzęsły :)))

MIERZENIE WAŻENIE :)

Dziś w końcu był dzień mierzenia i ważenia.
Z drżacym sercem wchodziłam na wagę, choć sądząc po mniej opinających jeansach wiedziałam, że musi byc dobrze...
na początku odchudzania, bądź jak po prostu zaczynam pić zdecydowanie większe ilości wody to waga spada, jest to wynik zatrzymywania się wody w ogranizmie
Tak więc dziś odnotowałam prawie 3 kg spadek, choć wiem, że to tylko woda i tak cieszy i daje motywację do dalszego działania...

dziś po porannym sprzątaniu zaliczyłam siłkę:
bieżnia 32 min. 8 minut marsz, potem 22 minuty biegu i potem 2 min marszu
rower - 35 min - fat burner
potem ramiona, nózki itp w sumie
3 x 20
3 x 20
3 x 20
a na koniec Weider 3 serie po 6 powtórzeń
na koniec wibrowanie 5 minut rozciądanie i do domu

musze jakąś tabelkę z cm stworzyć, ale to juz chyba jutro...

piątek, 9 listopada 2012

PIĄTEK - 5 DZIEN DIETY

śniadanie: 6.45 - jogurt naturalny z otrębami + rodzynki, kokos

II śniadanie: 10.00-10.30 - jajecznica z 2 jajek + pomidor + 1 kromka żytniego

obiad: 13.30-14.00 - duszony pstrąg + surówka z kapusty

podwieczorek: 16.30 - 17.00 - 3 mandarynki

kolacja: 19.00 - nie pamiętam co jadłam, ale na pewno bylo to dietetyczne :)))

czwartek, 8 listopada 2012

Korci mnie

Korci mnie, żeby już się zważyć
wiem, że ten tydzień to raczje pozbycie się przede wszystkim wody z organizmu
ale chciałabym wejść na wagę i zobaczyć jaki jest efekt tego pierwszego tygodnia

Nic to pierwsze ważenie już w sobotę rano, wytrzymam :)
Bylebym tylko w kinie jutro nie skusiła się na popcorn
może sobie suszone jabłak wezmę, albo coś w tym stylu...

6 WEIDERA - DZIEŃ 4

Dziś to wymiękłam, zrobiłam a i owszem, ale zaczęła boleć mnie głowa i po prostu nie wyrabiałam
jutro będzie lepiej innej opcji nie ma :)))

wakacje 2013

A tak będę wyglądać w przyszłe wakacje :))))
Oczywiście pomijając ten biust, takiego to chyba tylko za sprawą operacji plastycznej mogłabym się dorobić :D

Chyba dla porównania muszę sobie zrobić zdjecie teraz a potem zdjęcie własnych postępów i efektów, może to będzie dodatkowa motywacja :)
Poza tym na razie to dopiero 4 dzień i jest ok, jedynie co to szybciej się męczę i to mnie lekko irytuje, ale nad tym też zapanuję, jak organizm przyzwyczai się do szoku :)

6 WEIDERA - DZIEŃ 3

Po spotkaniu z koleżanką pojechałam jeszcze na szybki intensywny trening, krótki niestety, bo miałam zaledwie niecałą godzinę, tak więc pierwsze tylko orbitrek 20 min - program fat burner, a potem tylko aerobiczna 6 - 2 serie, rozciąganie i do domu...

w sumie wczoraj było lepiej niż dnia 2, plecy mnie aż tak nie bolały, więc dopiero pod koniec drugiej serii, ćwiczenie 6 dało mi w kość, przy ostatnich 2 razach nogi mi po prostu opadały bezwiednie....

ponadto trenuję mięśnie brzucha, pośladków i kegla w pracy na siedząco, albo w domu w kuchni, przy gotowaniu, czy zmywaniu.
2-3 serie po 20 powtórzeń

CZWARTEK - 4 DZIEŃ DIETY

śniadanie: 6.45 - jogurt naturalny z otrębami

II śniadanie: 10.00-10.30 - serek wiejski light + pomidor, rzodkiewka, sałata + 1 kromka żytniego

obiad: 13.30-14.00 - 4 naleśniki Dukana (średnica 6 cm) + biały ser i odrobina miodu i 5 rodzynek :)

podwieczorek: 16.30 - 17.00 - 3 mandarynki

kolacja: 19.00 - albo łosoś, albo makrela, albo jajko - się zobaczy

Zmiany:
kawalek łososia z 1 kromką chrupkiego pieczywa

środa, 7 listopada 2012

Najważniejsze co do tej pory nie działało...

Na jednym z blogów przeczytałam mądrą rzecz - jakże prawdziwą :), która do tej pory nie skutkowała u  mnie niczym dobrym...

"nie przekreślać całego dnia
z powodu zjedzenia czegoś nieodpowiedniego"

Przyznam szczerze, że każde odstąpienie od diety wiązało się właśnie z tym, że jak już wciągnęłam jakąś czekoladkę, lub batonik, to stwierdzałam, że mogę cały dzień odpuścić, jak odpuszczałam cały dzień, to mogłam odpuścić i kolejne, bo trzeba dietę zaczynać od nowa...

i tak leciało ...
i po diecie ...
i po zrzuconych kilogramach ....

tym razem będzie inaczej, bo rozpoczęcie tej dietyi walki z kilogramami to tak na prawdę zmiana całego stylu życua, sposobu funkcjonowania, bycia fit & healthy :)


wtorek, 6 listopada 2012

ŚRODA - 3 DZIEŃ DIETY

śniadanie: 6.45 - jogurt naturalny z otrębami

II śniadanie: 10.00-10.30 - wędzona pierś z kurczaka + pomidor z ogórkiem kiszonym + 1 kromka żytniego

obiad: 13.30-14.00 - 4 naleśniki Dukana (średnica 6 cm) + biały ser i odrobina miodu

podwieczorek: 16.30 - 17.00 - 3 mandarynki

kolacja: 19.00 - sałatka owocowa (ponieważ idę na plotki z koleżanką, więc tam zamówię sałatkę)


modyfikacja:
sałatka owocowa została zastapiona z przyczyn technicznych 200 ml kefiru i 1 malutkim naleśnikiem

6 WEIDERA - DZIEŃ 2

lekka rozgrzewka i do dzieła, pierwsza seria luzik, druga ujdzie, ale przy ćwiczeniu 5 i 6 zaczynałam już lekko wymiękać...

nie wiedziałam jak oddychać, ale już poczytałam i wiem co i jak
choć przyznać muszę, że czuje teraz mięśnie brzucha,
ale i kręgosłup mnie pobolewa, może coś źle robię?
w sumie plecy przylegają mi do podłoża...
zobaczymy jutro, aczkolwiek niezłe to....

Zdjcie mówi samo za siebie :)

poniedziałek, 5 listopada 2012

6 WEIDERA - DZIEŃ 1

nie chiało mi się już dziś koszmarnie zaczynać,
ale przełożenie na jutro nie miało by sensu
jak zaczynac to dziś

zrobiłam, niby ćwiczę brzuski regularnie,
a jednak z nogami opartymi o podłoże,
a tu nóżki cały czas w powietrzu musza być,

ale zrobiłam i to najważniejsze :))))

WTOREK - 2 DZIEŃ DIETY

śniadanie: 6.45 - jogurt naturalny z otrębami
II śniadanie: 10.00-10.30 - wędzona pierś z kurczaka + pomidor z ogórkiem kiszonym + 2 kromki chrupkiego wieloziarnistego
obiad: 13.30-14.00 - dwa kotleciki mielone z piersi z kurczaka i szpinak
podwieczorek: 16.30 - 17.00 - 3 mandarynki
kolacja: 19.00 - jeszcze nie mam pomysłu

do tego dużo dużo wody
2 kawy z mlekiem 0,5%
3 herbaty zielone w pracy
3 herbaty czerwone w domu wieczorem

Zmiany:
chrupkie pieczywo zamienione 1 kromką żytniego i tak zostanie :)
Kolacja: 1,5 kotlecika z obiadu, jabłko i mały naleśnik wg. przepisu dukana (robiłam je już na jutro) i byly takie cieplutkie pachnące, pyszne

Ciasteczka otrębowe

JAKO, ŻE NAJBARDZIEJ BĘDZIE MI BRAKOWAŁO SŁODYCZY, MUSZĘ JE ZASTĄPIĆ CZYMŚ INNYM, NA RAZIE PADŁO NA CIASTECZKA OTRĘBOWE, WYSTARCZY MI JEDNO DZIENNIE, BYLEBY MIEĆ NAMIASTKĘ SŁODKOŚCI :)

Składniki:
- 4 łyżki otrąb owsianych,
- 1 łyżka ziarna słonecznika,
- 2 łyżki jogurtu naturalnego bez cukru,
- 2 łyżeczki słodziku,
- łyżeczka proszku do pieczenia,
- łyżeczka miodu,
- białko z 2 jaj,
- 3 kropelki aromatu waniliowego.

Przygotowanie:
Do miseczki dodaj kolejno zmielone otręby, słodzik,jogurt, miód, aromat, otręby, słonecznik, proszek do pieczenia i wszystko wymieszaj. W osobnym naczyniu ubić białko i połączyć z resztą składników. Na blaszkę wyłożoną papierem nakładać łyżką masę, tworząc okrągłe ciasteczka grubości około 1 cm. Piec około 15 minut w temp. 180 st.

Szczęście

- Codziennie wypisywać 5-10 rzeczy, za które jestem wdzięczna.

- Stworzyć listę 20 rzeczy, które naprawdę lubię robić i codziennie wykonać choć jedną z nich.

- Codziennie wybuchać śmiechem; uśmiechać się do ludzi.

- Przestać rozpamiętywać dawne błędy i niepowodzenia.

INSTRUKTAŻ


mój LORD WADER :)

Zabieram się za tego Weidera jak co najmniej za Lorda Wadera.
Ciągle się go obawiam, ciągle wydaje mi się, że nie podołam i nie uda mi się...
A to przecież zaledwie 42 dni, więc jak na diecie wytrzymam to i z ćwiczeniem codziennym brzuszków dam radę

10 powodów dla których chcę być szczupła - do codziennego czytania :)

1. akceptować się w 100%
2. być atrakcyjną
3. pozbyć się wyrzutów sumienia po objadaniu się czekoladą
4. dobrze wyglądać w stroju kąpielowym
5. być szczęśliwą
6. być zdrową
7. nie wstydzić się siebie
8. mieścić się w rozmiar 34
9. podobać się nie tylko sobie, ale temu wymarzonemu ukochanemu
10. nie złościć się na innych za to, że się sobie nie podobam
11. zmienić sposób odżywiania na stałe, nie tylko na czas diety
12. by móc włożyć wszystkie te ciuchy, które czekają na lepsze czasy...
13. by nie bać się wyjść z domu z myślą, że wszyscy na mnie patrzą i myślą jaka jestem gruba
14. by się uśmiechać do siebie w lustrze
15. by słyszeć od innych jak dobrze wyglądam (ot taka kobieca próżność)
16. ....

no i się zrobiło ciut więcej niż tylko 10 punktów

Skoro ona mogła to ja też :)


PONIEDZIAŁEK - 1 DZIEŃ DIETY

śniadanie: 6.45 - pomarańcza
II śniadanie: 10.00-10.30 - serek wiejski + pomidor + 1 kromka chrupkiego wieloziarnistego
obiad: 13.30-14.00 - zupa z brokułów z gotowanym udkiem z kurczaka
podwieczorek: 16.30 - 17.00 - 3 kiwi
kolacja: 19.00 - jogurt naturalny z otrębami

do tego dużo dużo wody
2 kawy z mlekiem 0,5%
3 herbaty zielone w pracy
3 herbaty czerwone w domu wieczorem

Mała modyfikacja dzisiejszego menu
zamiast kiwi, które mi domownicy zjedli - jogurt naturalny z otrębami
na kolcje - szpinak z serem na malutkim talerzyku

OTO JA :)

kobieta - 36 lat
wzrost - 158 cm
waga - 57,00 kg
waga wymarzona - 47,00

czyli chcąc niechcąc 10 do zrzucenia :)

wymiary:
pod biustem - 72
pas - 76
biodra - 87
udo - 54
łydka - 34
ramię - nie pamiętam, musze zmierzyć ponownie

dziś:

15 min. rowerek rozgrzewka
62 min Fat Burner - rowerek

następnie: (muszę znaleźć nazwy tych urządzeń, żebym wiedziala na czym ćwiczyłam:)
4 x 20 powt. ramiona
4 x 20 powt. brzuch
4 x 20 powt. nogi
4 x 20 powt. ramiona
4 x 20 powt. brzuszki

rozciąganie i maszyna rolująca

mój problem polega na tym, iż ubzdurałam sobie, że skoro ćwicze to mogę sobie pozwolić na więcej slodkości i to niestety mnie zgubiło

ponadto za bardzo mi się mięśnie na łydkach rozbudowały :/

Motywacja

Ten blog ma być moim dziennikiem podczas odchudzania,
motywacją w walce ze zbędnymi kilogramami, z którymi się zmagam

a tytuł...
cóż to w co wierzymy tym się stajemy
więc jak mantrę powtarzać będę i wyobrażać sobie siebie szczupłą i piękną

no to zaczynam :)))