czwartek, 29 listopada 2012

ENDORFINKI

Plan był taki:
60 min bieg na bieżni 6 km/h
potem ćwiczenia głownie na nogi i ręce

uznałam, że orbitrek przed bieganiem zbytnio mnie męczy, więc zrobiłam 5 minutową rozgrzewkę marszu i zaczełam biec, biegło mi się idealnie aż do 45 minuty, wtedy poczułam, że jak pobiegnę jeszcze trochę to się po prostu przewrócę, za mało zjadłam wcześniej i spadek cukru w organizmie z którym od dłuższego czasu walczę dał o sobie znać i zrobiło mi się słabo...
Jeszcze próbowałam się ratować wodą, ale ta z kolei napełniła mnie i zaczęła kolka łapać, odpuściłam wiec, przeszłam do marszu, uspokoiłam organizm i resztę czasu podkręciłam bieżnię na maksa pod górkę i tak dokończyłam :))

potem trening siłowy a na koniec trochę pomasowałam się tu i ówdzie na rolkach, rozciąganie i do domu :)))

a tak a propos biegania to dziś usłszałam w radio przebój z mojej młodości :P i biegałam przy nim aż mi się nie znudził...


1 komentarz:

  1. Dobrze, że nie biegałaś do końca, jeszcze byś zemdlała. Dokończyłaś marszem i jest ok :)
    haha, kiedyś uwielbiałam tą piosenkę :P

    OdpowiedzUsuń