poniedziałek, 17 grudnia 2012

Ciężko jest...

... ale nie daje się
raz lepiej raz gorzej, ale staram się trzymać...
nawet jeśli sobie pofolguję z jakimś rarytasem, którego nie powinnam jeść to przynajmniej liczę kalorie, by nie przekraczać dziennej dawki...

Poza tym dobija mnie kompletny brak czasu na ćwiczenia
tak tak owszem, dla chcącego nic trudnego
i zawsze te pare chwil jak się tylko chce to się znajdzie
ale o 21 kiedy mogłabym się czymś zająć poprostu padam na twarz
najnormalniej w świecie nie mam siły

weekend pod względem zabierania też taki był
tyle spraw, że ciężko to mi bylo ogarnąć
ale dałam radę i to jest najważniejsze

waga mimo @ i ostatnich szaleństw też poszła w dół i to mnie bardzo cieszy :)))

No i jeszcze choinkowo, jakoś spodobały mi się pomysły na choinki w wersji light :)))
A u mnie jeszcze choinka nie ubrana, zabieram się za nią w sobotę dopiero...
A u Was choinki już stoją? Kiedy je ubieracie?

piątek, 14 grudnia 2012

Zabieganie

Bieganie zmieniłam w tym tygodniu na zabieganie.
W pracy szał, po pracy jeszcze większy i to wcale a wcale nie związany ze świętami
Wręcz przeciwnie, coś się pokomplikowało, coś trzeba pozmieniać, do tego Babcia w szpitalu... itp. itd.
A korzystając ze sporej ilości śniegu szalejemy z Córcią każdego wieczora na sankach,  przemierzając okoliczne śniegi i górki.
Wierzcie mi można się nieźle zmęczyć i namachać. A że do ćwiczeń lenia mam nadal rekompensuję je sobie innymi formami ruchu...

A dziś FIT CHOINKA do pochrupania :))


środa, 12 grudnia 2012

Ogarneło mnie...

totalne lenistwo i marazm
i to tyle w tym temacie...

a wkrótce wigilia firmowa i menu, które dostałam wczoraj do wglądu powaliło mnie na kolana:
- przystawka - oscypek z żurawiną
- wykwintna zupa borowikowa
- 3 rodzaje ryb: karp, pstrąg, dorsz
- frytki, ziemniaczki, ryż, surówki
- zimna płyta: wędliny, mięsa, sery, owoce
- lody z gorącymi malinami
- barszcz z krokietem

masakra i wszystko pyszne...
no ok oscypek choć uwielbiam moge odpuścić, lody też, dobrze ze ryby będą to się skuszę...
ech ciężko będzie...

A skoro w temacie świąt jesteśmy to co powiecie na taką choinkę?

poniedziałek, 10 grudnia 2012

W końcu jestem

Niestety wypadł mi nieoczekiwany wyjazd służbowy, nie bardzo mi się to uśmiechało, ale jak mus to mus.
Atrakcją było to, że to mojego ukochanego miasta.
Minusem kolosalnym to, że moja dieta poszła się paść, nieregularne posiłki, konieczność udziału w bankietach i na obiadach czy kolacjach z kontrahentami nie sprzyjała diecie.
Ponadto już tak mam, że jak gdzieś wyjeżdżam i wiem, że nie będę miała możliwości jeść regularnie, najadam się na zapas, albo zawsze pod ręką mam jakiś batonik albo czekoladę, z uwagi na zbyt gwałtowne spadki cukru w organizmie

no i tak ponad kilogram do przodu jestem...
ale od dziś mimo tego poślizgu kontynuuję to co postanowiłam

a to fragment mojego ukochanego miasta - zdjęcia niestety nie moje, nie miałam czasu choćby jednego pstryknąć...

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Mierzenie i ważenie

W tą sobotę jednak się zważyłam i zmierzyłam...
Kg spadło niewiele, ale przynajmniej coś zrgneło i zamiast 52,7 było na wadze 52,1, nawet wahneło się na 51 ale trzeba być obiektywnym, wolę zawyżyć niż zaniżyć :)))

co do centymetrów, w niektórych obwodach tez się zmnieszyło...
muszę ćwiczenia podkręcić trochę :)))

szczegóły wagowo-miernicze TU

a tak wogóle to abstrahując od wszystkiego, to tak sobie myślę, ze najbardziej to by mi na ujędrnieniu zależało, tylko z wiekiem już coraz trudniej, jednak swoje latka się ma...

a takie nózki to moje marzenie :)))

Piątek, Sobota, Niedziela

Lekkie zamieszanie od piątku miałam, stąd też brak notek, ale już nadrabiam zaległości...
Dietowo - NO COMENT!
porażka na całej linii, nie to że objadałam się, ale nie byłam w stanie zapewnić sobie 5 posiłków i jadłam nie to co chciałam niestety, w piątek na przykład kanapka u bratowej rano z serem żółtym, bo nic innego nie miała, potem do konca dnia prawie nic, w sobotę śniadanie ok, obiad też, a potem mnóstwo wina i nic poza tym, a w niedziele popełniłam rosół z makaronem i sałatę jarzynową, ale z jogurtem...

poza tym brak jakichkolwiek ćwiczeń, no takich sensu stricto, ale ruchu miałam mnóstwo, bolą mnie mięśnie o istnieniu których nawet nie wiedziałam, że mogą aż tak boleć....