Dziś poległam na całej linii i to pod każdym względem
Początek dnia już mnie lekko zirytował, mierzenie jeszcze było ok, ale ważenie mnie wkurzyło
czułam po ciuchach w tym tygodniu, że chyba musi być dobrze, ale okazalo się, że tylko niecale PÓŁ kg mi spadło, mina mi lekko zmarkotniała
tak więc dzisiejsza nagroda niespodzianka poszła sie paść, nie ma efektów nie ma nagrody....
potem wizyta u znajomych, wiedziałam, że będzie coś do jedzenia z tego nie będę mogła się wykręcić, na szczęście znajoma dietetycznie gotuje więc nie było tak źle, suszone pomidory z odrobiną mozarelli w cieście, kawałeczek malutki a, że na obiad tylko kefir i marchewka z groszkiem była, to mogłam sobie pozowlić na taką kolację :)
Potem natomiast wjechały na stół ciasto, chipsy, paluszki itp
piłam wodę w ilościach hurtowych, jednakże 5 chipsów, i paluszków nie umiałam sobie odmówić :(((
do tego dziś zero ćwiczeń, i niestety nie mam nic na swoje usprwiedliwienie, bo to, że nie miałam czasu to marne usprawiedliwienie...
nic to nie poddaje się, przede mną nowy tydzień i tym razem będzie lepiej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz